Europa: powrót do wspólnoty?

30 stycznia odbyła się we Wrocławiu debata pod hasłem „Cywilizacja europejska?”, zorganizowana przez stowarzyszenie „Civitas Christiana” oraz Obserwatorium Społeczne. Jak się szybko okazało, o wiele łatwiej było określić, co cywilizację europejską stworzyło niż to, co ja dzisiaj tworzy. Jak wiadomo, podwaliny dały Europie Ateny (filozofia), Rzym (prawo) i Jerozolima (religia i tradycja judeochrześcijańska). Oczywiście, Europa się ani od tego nie zaczęła, ani na tym nie skończyła. Budowano ją także na barbarzyńskich, przedchrześcijańskich fundamentach ludów germańskich, słowiańskich czy romańskich, a przecież przez dalsze wieki chętnie w swój kulturowy krwioobieg włączała elementy innych kultur, jak choćby arabskiej i islamskiej na średniowieczu, tureckiej w nowożytności, a także pierwiastki kulturowe, które do Europy przywieziono z krajów kolonialnych. Europa to wciąż „work-in-progress”, tzn. dzieło, które jest w trakcie tworzenia, stawania się i zmiany.

Ale czy rzeczywiście nie da się opisać, czym dzisiaj charakteryzuje się Europa? Biorący udział w debacie pan Paweł Musiałek z Klubu Jagiellońskiego (Kraków) zwrócił uwagę, że współcześnie cywilizacja europejska (zwłaszcza w jej zachodnim wydaniu) charakteryzuje się przede wszystkim znacznym indywidualizmem. Współczesny Europejczyk zorientowany jest o wiele bardziej na siebie niż na rodzinę, wspólnotę, społeczeństwo, naród. To bardzo ciekawa konstatacja. Ci, którzy dzisiaj zasilają Europę są przedstawicielami kultur czy cywilizacji, które mają o wiele silniejszy ten zmysł wspólnoty niż my, wystarczy przyjrzeć się kulturze arabsko-islamskiej, chińskiej czy kulturom afrykańskim. Przedstawiciele tamtych kręgów cywilizacyjnych są bardziej rodzinni, skierowani na dobro plemienia, z którego wyrośli, narodu, z którym się utożsamiają. Myślę, że ten trend widać jeszcze (jak długo?) w Europie Wschodniej, która o wiele bardziej nastawiona jest – że tak powiem – kolektywistycznie niż Europa Zachodnia. Oczywiście, wielu imigrantów przybywających do Europy się dostosowuje cywilizacyjnie, wielu jednak wciąż utrzymuje silnie więzi wspólnotowe.

Co z tym fantem zrobić? Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że wspólnocie sprzyja – mówiąc krótko – bieda, a poczcie ekonomicznej i socjalnej stabilizacji czyni innych ludzi niepotrzebnymi. Modernizacja nie sprzyja wzmacnianiu więzów wspólnotowych. Samowystarczalność prowadzi do indywidualizacji, inni ludzie stają się mniej potrzebni. Wystarczy przyjrzeć się pracy na wsi. Kiedyś była to praca „wymuszająca” kontakty miedzy sobą, nie dało się roli uprawiać samemu. Dzisiaj można się – mając gospodarstwo wysoko zmechanizowane – obejść bez nikogo. Czy znaczy to, że trzeba teraz okresu biedy czy też – nie daj, Boże! – wojny, aby ludzie znów przypomnieli o sobie?

I tutaj właśnie pojawia się chrześcijaństwo, które nie jest ani – z jednej strony – kolektywistyczne, ani indywidualistyczne. Zresztą kolektywizm już przerabialiśmy. Chrześcijaństwo jest religią, którą wytwarza – albo powinno wytwarzać – społeczeństwo zrównoważone, w którym balans między wspólnotą a osobą (indywiduum) jest stały. Chrześcijaństwo ma na to wyrażenie „communio persona -rum” – wspólnota osób. Widać to doskonale już na poziomie zbawienia. Tak, to prawda, że Bóg nas zbawia pojedynczo, ale – jak przypomina Sobór Watykański II – „Bogu spodobało się zbawić człowieka we wspólnocie”. Nikt nie zbawia się sam, nikt się sam nie potępia.

Musimy się uczyć przenoszenia tej relacji na nasze życie społeczne. Chodzi o to, abyśmy byli sobie potrzebni wtedy, gdy już siebie nie potrzebujemy. Może to jest prawdziwy egzamin z człowieczeństwa budowanego na Chrystusie: zapukać do sąsiada, gdy już się nie potrzebuje niczego pożyczyć? Jedna nauczycielka mówiła, że najbardziej cieszy ją „dzień dobry” od ucznia, który skończył szkołę, bo „on już nie musi”. Jezus nie miał żadnego „interesu”, by przychodzić na ziemię. Chciał być blisko ludzi – najbliżej jak się tylko dało. Gdyby tylko myślał o sobie, nie byłoby żadnego zbawienia.

ks. Andrzej Draguła

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.